Adoracja Krzyża (03.04) – Rozważania + nagranie

Adoracja krzyża 03.04 - treść rozważań + nagranie

W piątek, 3 kwietnia w kościele seminaryjnym miała miejsce kolejna adoracja krzyża. Dla wszystkich nieobecnych zamieszczamy treść rozważań oraz nagranie z transmisji on-line.

Ewangelia: J 1, 29-34

Nazajutrz zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: «Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie.  Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi». Jan dał takie świadectwo: «Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim.  Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: “Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym”. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym».

Czytałem ostatnio pewne zwierzenie:

odczuwam potrzebę dwóch rzeczy w tym życiu,

bez których to nędzne życie

byłoby dla mnie wprost nie do zniesienia. […]

Bez tego dwojga nie mógłbym żyć dobrze;

albowiem słowo Boże jest światłością duszy mojej,

a Najświętszy Sakrament Twój chlebem żywota.

 

Mówiłeś Jezu: „Chlebem Bożym jest ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Ja jestem

chlebem życia”

 

Tak chodzą za mną Twoje słowa..

I dziś nie mogę Ciebie przyjąć fizycznie pod postaciami chleba i wina. Ale mogę spróbować łączyć się z Tobą duchowo.
Mogę stanąć pod Twoim krzyżem, objąć Twoje stopy i łączyć się z Tobą duchem jak najściślej. Dziś uświadomię sobie mocniej że to przez Twoją ofiarę na krzyżu mogłem przyjmować Twoje Ciało i Krew na Mszy Świętej. Dziś łączę się najmocniej z Tobą i… tęsknię za Tobą, Panie. Daj mi docenić ten dar, którego nie potrafiłem wcześniej docenić. Zapal w moim sercu przez tę tęsknotę jeszcze większą miłość do Ciebie. Daj mi się dziś złączyć z Tobą w jedno, abyś Ty żył we mnie, a ja w Tobie.

Jezu, tak ciężko mi było docenić Twoją obecność. Dotąd byłeś dostępny w Eucharystii codziennie. Dopiero teraz czuję, że czegoś brakuje – dopełnienia – bezpieczeństwa – spokoju.

Powiedziałeś: Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie (J 14, 19)

Mimo tych doświadczeń pragnę trwać. Właśnie w tym momencie chcę być bliżej Ciebie. Uświadamiam sobie kruchość wszelkiej materii, ciała. Widzę, jak w mgnieniu oka potrafi się zmienić cała rzeczywistość. W tej całej ulotności jest tylko jedna stałość – jesteś nią Ty.

Panie Jezu, tęsknię za donośnymi tonami organów; za wonią kadzidła unoszącą się nad głowami.
A przede wszystkim tęsknię za Tobą – Najświętszym Sakramentem, Najsłodszym Pokarmem, Chlebem Wiecznym.

A gdyby tak… modlić się dziś tęsknotą? Za Mszą Świętą, za komunią, za kościołem pełnym znajomych twarzy, Za tym, co tak codzienne, na wyciągnięcie ręki, że czasem aż zapominamy, że jest cudem?

 

Arcybiskup Fulton Sheen powiedział kiedyś takie słowa:

Wyobraźmy sobie wielką zarazę, która ogarnęła większą część globu. Pewien doktor wynalazł w swoim laboratorium skuteczne lekarstwo na tę zarazę i uczynił je dostępnym dla wszystkich. Niektórzy ludzie skorzystali z tego lekarstwa, a inni nie. Ci ostatni mówili: „Skąd mogę wiedzieć, czy jego lekarstwo jest skuteczne? Sam się wyleczę!”. Czyż ludzie ci nie byli potencjalnie uratowani? Z całą pewnością nie było winą tego naukowca, że nie zostali uleczeni. Oni sami byli sobie winni. Podobnie jest z Chrystusem. Przyniósł On zbawienie wszystkim ludziom. Tylko od nas zależy, czy odnajdziemy w Nim to zbawienie.

 

Popełniam wciąż ten sam błąd… szukam w pierwszej kolejności tego, co potrzebuje świat, zapominając o samym sobie i o tym, że świat najbardziej i w pierwszej kolejności, potrzebuje ludzi żywych, którzy robią to, co ich ożywia.

 

Żaden inny znak nie będzie mi dany niż Krzyż, na który patrzę. Jak bardzo ten znak jest widoczny dzisiaj. W Twej opadającej ze zmęczenia głowie widzę lekarzy, którzy dnie i noce poświęcają na doglądaniu chorych.

W zaciśniętych z bólu dłoni mieści się cierpienie wszystkich którzy leżą w szpitalach i kwarantannach.

Opadające bezładnie ciało ukazuje naszą bezradność. Nas – ludzi – którzy sądziliśmy, że świat jest nam już całkowicie podwładny.

Panie, Ty nas wybawiłeś przez krzyż i zmartwychwstanie swoje, Ty jesteś Zbawicielem świata.

Widzę teraz głównie Krzyż, ale nie wolno mi zapomnieć do czego on prowadzi.
Do Zmartwychwstania.
Gdyby moja wiara w Ciebie kończyła się jedynie na Twej męce – bałbym się. Żyłbym tylko w strachu.
Lecz ja wiem, że Ty faktycznie jesteś Zbawicielem świata. Proszę Cię by to wyznanie dodawało mi ufności i odwagi.

Proszę Cię też bym nigdy nie zapomniał, że po Twojej ofierze przyszła nasza radość.

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj – O cóż się bowiem wówczas modlę, jeśli nie o to, żebym się nie dopuścił jakiegoś zła, które by mnie od tego Chleba oddzieliło?

 

Mówiłeś Jezu: chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. (…) Ja jestem

chlebem życia  (J 6, 33-35).

 

Pan z wami!

Pan w moim mieszkaniu; w mojej pracy; w moich rodzicach; w moich dzieciach. W tym czasie też jesteś ze mną.

Te trzy słowa wymawiane przez kapłana na Mszy Świętej często mi ulatują. Może są dla mnie zbyt proste żeby je pojąć?

To nie jest tak, że Pan jest ze mną tylko kiedy jest mi dobrze.

Jezu, a może właśnie w chwili bólu, smutku jesteś jeszcze bliżej. Siedzisz obok mnie i płaczesz kiedy ja płaczę. Martwisz się kiedy ja się martwię. Tylko czemu właśnie wtedy nie umiem Cię zauważyć? Może dlatego, że nie tak sobie Ciebie wyobrażałem  – że właśnie powinieneś być tym, który do cierpienia nie dopuści!

Tylko skoro tak, to dlaczego wziąłeś krzyż na swoje ramiona i dlaczego pomaszerowałeś z nim na Golgotę? Dlatego radujcie się, choć teraz musicie doznać trochę smutku z powodu różnorodnych doświadczeń. Przez to wartość waszej wiary okaże się o wiele cenniejsza od zniszczalnego złota, które przecież próbuje się w ogniu, na sławę, chwałę i cześć przy objawieniu Jezusa Chrystusa. (1P 1, 6n).

 

Bogu niech będą dzięki.

Nie zawsze jest łatwo to powiedzieć.

Jezu, po prostu trudno mi jest czasem zaakceptować, że obecny stan jest dla nas najlepszy. Brak Mszy Świętej, lęk, samotność. Wydaje się to dziwne.

Jednak Ty, Panie, również w ogrójcu odczuwałeś lęk, też byłeś samotny. A mimo to nie zająknąłeś się w drodze na Golgotę, co więcej, ucałowałeś Krzyż na którym przyszło Ci zawisnąć. Nie szemrałeś, po prostu zaufałeś.

I o te zaufanie Cię błagam. Szczególnie teraz – gdy nie wiem co może przyjść jutro. Gdy tak łatwo można teraz zwątpić.

Pozwól mi widzieć dalej. Oczami wiary. Bo tylko tak będę potrafił zrozumieć Twój plan.

Chcę przejść przez ten czas z Tobą.

Chcę zakrzyknąć całym moim sercem:

Bogu niech będą dzięki.