Z ewangelii wg. świętego Łukasza 7, 11-17
,,Wkrótce potem udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: «Nie płacz!» Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: «Młodzieńcze, tobie mówię wstań!» Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: «Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój». I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie”.
Rozważania bazują na naukach świętego Augustyna.
Tyle razy Panie pomagałem moim bliskim nieść ich krzyże: samotność, depresje, odrzucenie, ból fizyczny. Tłumaczyłem, rozmawiałem, słuchałem. Pomagałem wstać, gdy było trzeba. Wołałem do Ciebie, ale Ty nie odpowiadałeś. Moja bezradność mnie przygniata. Już nie mogę dłużej nieść tych belek na moich plecach! Panie, działaj! Wiele zrobiłem, a jednak widzę jak śmierć ich zabiera. Już nie mam siły wołać. Jedyne co mogę to pójść z nimi w kondukcie i w sercu zanieść ich Tobie, choć Ty wiesz ile każdy krok mnie kosztuje. Przyjmij ich Panie.
Panie, zmęczyłem się krzykiem i ochrypło mi gardło, osłabły moje oczy, gdy czekałem na mojego Boga. Wołałem, ale nie odpowiedziałeś. Spotkały mnie jedynie kpiny ze strony bliskich: „Po co marnujesz oddech? Czy nie widzisz, że to nic nie daje?”. Pościłem, a tylko odwrócili się ode mnie. Już braknie mi sił. Niech moje łzy staną się skargą, którą zanoszę do Ciebie. Nie gardź nimi. Pod Twój krzyż przynoszę Ci każdą łzę i to co ona niesie ze sobą. Mój ból i strach. Mój gniew i sprzeciw. Mój smutek i żal. Moją gorycz i zwątpienie. Moją całą bezradność. Pomóż mi Panie udźwignąć jej ciężar.
Ja, Pan, Bóg twój, mówię ci: Nie płacz! Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam – wyrocznia Pana – odkupicielem twoim – Święty Izraela. Jakże mam przestać płakać? Obaj wiemy, że sytuacja ta jest beznadziejna. Obaj wiemy, że zrobiłem wszystko. Sprawiam, że usycha drzewo zielone, a zakwita drzewo suche. Ja, PAN, to powiedziałem i wykonam”. Składam wszystko w Twoje ręce. Nie proszę, bo wiem, że Ty wszystko możesz. Ty swoim dotykiem zatrzymałeś żałobny pochód młodzieńca. Zatrzymaj nas na drodze rozpaczy, smutku, samotności, wyśmiania. Rozumiesz co to znaczy upaść pod ciężarem krzyża . Ty nie jesteś obojętny na naszą biedę. Widzę, że podchodzisz z czułością do każdego z nas z osobna. Panie, Ty masz słowa życia wiecznego! Jezu Ty odebrałeś śmierci jej władzę! Ostatnie słowo należy do Ciebie. Wierzę, że krzyż nie jest ostatni.
Młodzieńcze, mówię ci, wstań!”.
Z miłości do nas zatrzymałeś nasz pochód, by samotnie w nim pójść. Już wiem gdzie to Cię zaprowadziło. Na krzyż, na którym miałem znaleźć się ja i mój bliski. Ty zechciałeś umrzeć za niego i za mnie. Pokazałeś, że w Tobie jest ratunek przed bezradnością śmierci. Bo Ty, zamiast niej dałeś nam życie. Zostałeś w swych sakramentach, by być blisko nas. Dzięki Ci Panie. Dzięki Ci za to, że zamieniłeś mój żałobny lament w radość. Za spowiedź, w której leczysz moje słabości. Za to, że umarłeś, abyśmy my żyli. Za Komunię, w której dajesz nam siebie. Za to, że otworzyłeś nam drzwi, które były zamknięte. Za miłość Twoją, dzięki Ci Panie!