Świadectwo

Obecnie mam 36 lat i jestem klerykiem III roku w WMSD w Warszawie. Czas, który spędzam w Seminarium jest dla mnie potwierdzeniem, że aby rozeznać wolę Bożą trzeba podjąć decyzję.

Kilka słów jak do tego doszło: Pochodzę z rodziny katolickiej, aczkolwiek niepraktykującej. W okresie dorastania samemu zmagałem się ze sobą z pytaniami odnośnie wiary, „chodzenia do Kościoła”. Nie miałem nikogo kto by był mi przewodnikiem.

Z tego okresu poznawania wiary „po omacku”, pamiętam jedną sytuację, gdy jako nastolatek byłem w na Mszy Świętej, stałem z tyłu kościoła, nie byłem w łasce uświęcającej. W czasie komunii świętej, zacząłem zazdrościć tym, którzy ją przyjmowali, pojawiło się we mnie pragnienie, że też bym chciał być między tymi ludźmi. Wówczas nie za wiele wiedziałem na temat religii, wiary, ale tego doświadczenia nie zapomniałem. Nie rozumiałem skąd to pragnienie się wzięło, ale przeczuwałem, że zetknąłem się z czymś fascynującym, czymś co pociąga mnie.

W mojej młodości w czasie liceum, studiów chyba ani razu nie pomyślałem chyba ani razu o swoim powołaniu, nawet nie przeszło mi przez głowę, że mógłbym wstąpić do seminarium. Czas po liceum to był czas studiów jednych, drugich, potem pracy zawodowej, ale cały czas czułem, że to nie jest do końca to. Przez te lata zastanawiałem się nad swoim życiem, jakie decyzję podjąć, aby być szczęśliwym. Proste i popularne drogi kariery mnie nie pociągały. Angażowałem się w sport, naukę, szukałem tej jednej wybranki serca, ale wszystkie te sprawy jakoś nie dawały mi wewnętrznego zadowolenia, nie mogły mnie nasycić. Nie wyobrażałem sobie, abym całe swoje życia miał spędzić całe swoje chociażby oddając się nauce, bo i taka opcja się pojawiła… Jednocześnie coraz bliżej mi było do Kościoła. W wieku 26 zostałem ministrantem, zacząłem uczestniczyć w różnych rekolekcjach i tak z roku na rok coraz bliżej byłem Jezusa. Mogę powiedzieć, że zacząłem się zakochiwać w Nim, a On powoli mnie do siebie przyciągał.

Z czasem zdałem sobie sprawę, że moje serce pragnie miłości, pragnie się w pełni oddać drugiej osobie, że tylko wówczas będę szczęśliwy. Jednocześnie przekonywałem się, że relacja z kobietą mimo wszystko nie była w stanie wypełnić mojego serca. I tak z czasem pogłębiania swojej relacji z Jezusem odkryłem, że tylko On może wypełnić moje serce. Dzisiaj mogę powiedzieć, że w moim życiu najpiękniejsza kobieta nie ma szans z Jezusem. Po prostu się w Nim zakochałem i odnalazłem osobę, której oddając się cały wiem, że będę szczęśliwy, a po części już dzisiaj doświadczam tej radości.

Dlatego też wstąpiłem do seminarium i widzę, że to jest moje miejsce, mój dom. Po latach poszukiwań przekonałem się, że aby rozpoznać drogę swojego powołania muszę podejmować odważne decyzję. Bez nich nie byłbym w stanie sprawdzić w „praktyce” czy to rzeczywiście jest to. Mam nadzieję, że Kościół potwierdzi moje pragnienia i w końcu zostanę kapłanem Jezusa, aby Mu się oddać najpełniej jak to możliwe.

Szymon